Czasem przychodzi ochota na „coś” słodkiego. Ciasta, babeczki, bułeczki, trochę za ciężkie na taki wiosenny, lekki, piękny dzień, dlatego będą ciasteczka, w wersji zdrowej, aby nie czuć wyrzutów sumienia przy jedzeniu.
Ciasteczka owsiane powstały z inspiracji i przeróbki przepisu na ciasteczka owsiane z świetnej książki, o której już wspominałam i polecałam – „Zamień chemię na jedzenie. Nowe przepisy” Julity Bator.
To porcja naprawdę dobrych pomysłów i przykładów na zdrowsze jedzenie. Dlaczego ciasteczka owsiane? Bo uwielbiam płatki owsiane, w każdej ilości, podobnie bakalie, oczywiście takie bez konserwantów – zwłaszcza dwutlenku siarki, który w nadmiarze powoduje bóle brzucha i głowy.
Składniki (około 16 sztuk ciasteczek):
- pół szklanki orzechów włoskich
- 1/3 szklanki ziaren słonecznika
- 1/3 szklanki żurawiny
- 1/3 szklanki rodzynek
- pół szklanki daktyli
- 80 g masła
- 100 ml gorącej wody
- 1 szklanka płatków owsianych górskich
- pół szklanki mąki gryczanej
- szczypta soli
- 2 łyżki miodu
- pół łyżki cynamonu
- łyżeczka ekstraktu z wanilii (alternatywnie może być łyżeczka cukru waniliowego)
Przygotowanie:
Daktyle zalewamy gorącą wodą i blendujemy na gładką masę. Orzechy i ziarna słonecznika delikatnie siekamy i wrzucamy na suchą patelnię. Chwilę prażymy. Masło rozpuszczamy. Bierzemy miskę i wsypujemy do niej kolejno wszystkie suche składniki (także przyprawy) i dokładnie mieszamy, a następnie masło i zmiksowane daktyle oraz miód i ekstrakt z wanilii.
Wszystko mieszamy. Masę wykładamy na wyłożoną papierem formę, u mnie keksówka 11×27 cm i pieczemy przez 25 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza (górne plus dolne grzanie). Po wystudzeniu kroimy na dowolnej wielkości kawałki. Pycha!