Łosoś z masłem szałwiowym, quinoa i groszkiem cukrowym, to danie z cyklu „nie mam czasu na gotowanie, ale chcę by było smacznie i zdrowo”. Jest bardzo aromatyczne, pożywne i sycące.
Uwielbiam ryby, za tymi tłustymi typu łosoś nie przepadam szczególnie, ale są bardzo zdrowe i z tego powodu warto aby również i one pojawiały się w naszej diecie.
Łosoś na pewno powinien pojawiać się w diecie osób aktywnych fizycznie, ponieważ jest dobrym źródłem pełnowartościowego białka. Zawiera aminokwasy, które nasz organizm nie potrafi wytworzyć i muszą być dostarczane z dietą, jak leucyna, izoleucyna, walina i lizyna. Ma ogromne bogactwo kwasów omega-3, które pozytywnie wpływają na przykład na zmniejszenie trójglicerydów we krwi, zmniejszenie rozwoju cukrzycy typu 2, działanie przeciwzapalne i przeciwalergiczne, profilaktykę antynowotworową. Dobrze wpływają też na leczenie chorób skórnych oraz zapobieganie depresji.
Jeśli chodzi o witaminy, to łosoś jest cennym źródłem witaminy D (100 g pokrywa zapotrzebowanie w około 80 procentach), ma też sporo witamin z grupy B a poza tym selenu, a także fosforu i magnezu. To chyba dobre argumenty aby na stole pojawił się dziś łosoś z masłem szałwiowym, quinoa i groszkiem cukrowym.
Składniki (na 2 porcje):
- 2 kawałki łososia (najlepiej z pochodzenia ekologicznego, dziki łosoś pacyficzny, ale nie polecam norweskiego, hodowlanego. Łosoś pacyficzny żywi się innymi rybami, stąd ma dużo kwasów tłuszczowych omega 3, a w ich organizmie jest dużo mniej dioksyn niż w łososiu hodowlanym.)
- Garść liści szałwii
- 50 g masła klarowanego
- Pieprz różowy w ziarnach (można zastąpić kolorowym)
- 1 ząbek czosnku
- Pomidorki koktajlowe (dowolna ilość)
- Szczypta soli
- 2 plastry limonki
Plus pół szklanki komosy ryżowej białej (quinoa) oraz 200 g groszku cukrowego (1 łyżeczka masła klarowanego i 1 łyżeczka oliwy z oliwek, sól, pieprz do smaku).
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni Celsjusza (dolne i górne grzanie plus termoobieg) i zaczynamy od zrobienia łososia, którego myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym. Nacieramy solą, pieprzem różowym, ząbkiem czosnku przeciśniętym przez praskę, przekładamy do naczynia żaroodpornego i pozostawiamy chwilę.
Na patelni rozgrzewamy masło klarowane – 50 g, do którego dodajemy porwane listki szałwii (można przygotować masła szałwiowego więcej i przechowywać w lodówce, świetnie smakuje z kopytkami lub po prostu makaronem i parmezanem). Smażymy aż szałwia się lekko przyrumieni (na wolnym ogniu). Dodajemy szczyptę soli i całość wylewamy na kawałki łososia w naczyniu żaroodpornym. Dodajemy także umyte pomidorki koktajlowe i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 20 minut.
W tym czasie gotujemy komosę (pół szklanki komosy w 1 szklance wody plus szczypta soli) i przygotowujemy groszek. Na patelnię, na której robiliśmy masło szałwiowe, dajemy masło klarowane – 1 łyżeczkę oraz oliwę z oliwek. Na to wrzucamy groszek cukrowy umyty i pozbawiony ewentualnych za długich końcówek. Całość smażymy przez około 5 minut tak aby zaczął mięknąć, ale nadal był chrupki. Delikatnie doprawiamy solą i pieprzem et voila.
Rybę wyciągamy z piekarnika i podajemy na talerzu z porcją komosy oraz groszkiem cukrowym. Łosoś z masłem szałwiowym, quinoa i groszkiem cukrowym gotowy. U mnie tego dnia był jeszcze pyszny krem z dynii.